poniedziałek, 24 lutego 2014

BOR

Na tropie boru

Zacznę swój blog poświęcony składnikom mineralnym od mało znanego, a posiadającego bardzo ciekawe funkcje pierwiastka o nazwie BOR. Wybór podyktowany został albo wysoką pozycją w alfabecie jego początkowej litery, albo też po prostu zwyczajnym zbiegiem okoliczności. Nie podejrzewam, żeby akurat alfabet torował moje szlaki myślowe, bardziej przypisuję to przypadkowym pacjentom, którzy poszukują sposobu na uporanie się ze swoimi problemami zdrowotnymi. Na ślad boru naprowadziła mnie pacjentka, która trafiła do mnie z receptą lekarską, na której znajdował się lek przeciwzapalny oraz dwa znacznie bardziej popularne w porównaniu z borem minerały, a mianowicie wapń i magnez (oczywiście pod dobrze wszystkim znanymi nazwami handlowymi). O wapniu i magnezie na pewno jeszcze nie raz wspomnę, a i pewnie doczekają się swoich osobnych wpisów, no ale tutaj skupmy się na podążaniu ścieżką, która doprowadziła mnie do boru. Ucieszyło mnie, że lekarz zauważył potrzebę zastosowania składników mineralnych, które nie będę ukrywał od dawna bardzo mnie interesują. Zazwyczaj podobnie jak wspomniany autor recepty również skłaniam się do polecania pojedynczych minerałów, ze względów o których jeszcze pewnie kiedyś szerzej opowiem, ale tym razem przewrotnie (to taka moja wewnętrzna słabość) postanowiłem poszukać czegoś kompleksowego. Chociaż, jak tak sobie dokładniej przypomnę całą sytuację to raczej nie skłoniła mnie do tego moja przewrotność, a bardziej "zbytnia dbałość" pacjentki o stronę ekonomiczną transakcji, która miała nastąpić. W takiej sytuacji przychodzą nam z pomocą preparaty złożone. Mamy ich sporo na półkach aptecznych, ale tak jakoś dziwnie się składa, że czym większa ich różnorodność, tym mniej takich, które są naprawdę skuteczne i to nawet nie ogranicza się tylko i wyłącznie do zależności procentowej, która byłaby zrozumiała w sytuacji kiedy producenci suplementów diety powstają jak przysłowiowe grzyby po deszczu (chciałoby się powiedzieć BORowiki). Tylko mam wrażenie, że znaczna część firm, chcąc sprostać narzuconym przez konkurencję wymogom rynkowym, zaczyna przedkładać dbałość o cenę produktu nad względy jakościowe. No ale mam kilku sprawdzonych producentów, którzy oferują naprawdę dobrej jakości produkty, więc rozpocząłem poszukiwania właśnie od nich. Kompilacja wapnia i magnezu jest bardzo popularna, trzecim jej składnikiem jest zazwyczaj cynk, jednak w przypadku mojej pacjentki bardziej wskazane wydało się zastosowanie połączenia z BOREM.

Dlaczego właśnie z borem?

Pacjentka dla której była wystawiona wspominana recepta to nastolatka ze stwierdzonym młodzieńczym zapaleniem stawów. Wiek świadczy o zwiększonym zapotrzebowaniu na składniki mineralne. Właśnie połączenie wapnia, magnezu i boru było właściwe dla niej. Bor w tym połączeniu zapewnia lepsze wykorzystanie wapnia i magnezu. Ogranicza utratę tych minerałów, poprawia wbudowywanie wapnia w kości. Poprzez wpływ na pracę wielu kanałów jonowych przyspiesza ustępowanie obrzęków i stanów zapalnych. Istnieje jeszcze wiele bezpiecznych składników, które wywierają silny efekt przeciwzapalny, o jednym z takich ciekawych połączeń witaminowo-mineralnych opowiem już niebawem. Wywierany efekt przeciwzapalny pozwala na zmniejszenie dawek stosowanych silnych klasycznych leków (trzeci przepisany lek mojej pacjentki), które obarczone są ryzykiem wystąpienia działań niepożądanych lub też bardzo często na ich całkowite odstawienie. Wspomniane minerały wapń i magnez odgrywają istotną rolę w procesie skurczu włókien mięśniowych - wapń generuje skurcz, magnez - rozluźnienie miocytów, bor natomiast wykazuje inną bardzo ciekawą aktywność dotyczącą tkanki mięśniowej.

Niemal jak po testosteronie

Związki boru wykazują działanie stymulujące rozwój tkanki mięśniowej porównywalne z efektami jakie uzyskuje się po zastosowaniu testosteronu. Przy dobraniu odpowiednich dawek możemy osiągnąć pożądany efekt i na pewno będzie to kuracja znacznie bezpieczniejsza i łatwiejsza do przeprowadzenia niż zastosowanie terapii testosteronowej, ingerującej w układ hormonalny. Przeprowadzone na trzodzie chlewnej badania potwierdziły tą aktywność związków boru, zwiększając masę świń, u których włączono suplementację o 8% w porównaniu z grupą kontrolną. Na szczęście w Polsce jest zakaz dodawania związków boru do pasz dla zwierząt. Zważywszy na to jak wygląda w naszym kraju przestrzeganie norm dotyczących upraw i hodowli, na pewno mielibyśmy do czynienia z nadużyciami w celu osiągnięcia większej wydajności. A niestety stosowanie związków boru również może wiązać się z pewnym ryzykiem. W większych dawkach wykazują one działanie toksyczne, zwłaszcza niebezpieczne są dla niemowląt i dzieci. Moja nastoletnia pacjentka przy zachowaniu zaleconego dawkowania bez obawy może stosować polecony przeze mnie preparat zawierający 1mg boranu sodu, jednak gdy mielibyśmy na co dzień do czynienia z wieprzowiną pozyskiwaną z trzody karmionej paszą o zawartości przekraczającej dozwolone normy wtedy pojawiłby się poważny problem. Zwłaszcza, że Polska, jak dobrze wiemy, jest krajem w którym zarówno produkcja, jak i spożycie wieprzowiny są dominujące (60% całego rynku mięsnego).

O toksyczności boru słów kilka

W dużych dawkach, przekraczających 200mg na dobę, bor stosowany przewlekle ulega kumulacji w ustroju. W ciągu 2 dni organizm jest w stanie usunąć jedynie połowę zażytej dawki. Bor odkłada się w mózgu, śledzionie, nerkach, tkance tłuszczowej i wątrobie. Powoduje uszkodzenie komórek wątroby, nerek oraz neuronów. Przyjęcie dawki przekraczającej 100mg związków boru na 1 kg masy ciała jest dla człowieka śmiertelne. Objawami zatrucia borem są: zaczerwienienie skóry, wybroczyny, złuszczanie skóry, wysięk, pokrzywka, pęcherze skórne, wymioty, biegunka, skurcze mięśni, zatrzymanie moczu, spadek ciśnienia krwi, utrata świadomości, śpiączka, drgawki, wypadanie włosów, zgon z porażenia centralnego układu nerwowego. Bor działa teratogennie, dlatego zaleca się zachowanie szczególnej ostrożności w okresie ciąży i unikanie preparatów zawierających związki boru. Dotyczy to również wszystkich postaci do użytku zewnętrznego (zasypki, maści, pasty, zawiesiny z kwasem borowym, boraksem itd.) ponieważ bor bardzo łatwo i szybko przenika przez skórę oraz błony śluzowe do krwi, zwłaszcza w miejscach uszkodzonych.

Jak widzicie zastosowałem zabieg inspirowany konstrukcją, każdej profesjonalnej ulotki dołączanej do leku. Producenci zabezpieczają się w ten sposób przed kosztami związanymi z ewentualnymi procesami sądowymi w przypadku wystąpienia u pacjenta, jakiegoś efektu ubocznego nie ujętego w części "Możliwe działania niepożądane". Dla omawianego boru jak widzicie też dosyć pokaźna lista się uzbierała.

Historia Farmacyi

W obawie przed wszystkimi zagrożeniami jakie stwarza bor, praktycznie całkowicie wycofana została z użycia bardzo skuteczna maść na odparzenia stosowana jeszcze do niedawna na wielu oddziałach pediatrycznych i wytwarzana w aptekach jako lek apteczny (kiedy jeszcze coś takiego w ogóle funkcjonowało, bo obecnie wszelkie próby "produkowania" czegokolwiek w aptece zostały prawnie zabronione). Znajdujący się w jej składzie boraks użyty został ze względu na jego działanie antyseptyczne. Może w przypadku niemowlaków faktycznie ryzyko jest zbyt duże i lepiej poszukać innego skutecznego sposobu przeciwdziałania odparzeniom, jednak w przypadku obłożnie chorych pacjentów, głównie geriatrycznych, gdy mamy do czynienia z tego typu dolegliwościami warto poprosić lekarza o przepisanie recepty na ten niezwykle skuteczny lek recepturowy, gdyż jak wspomniałem powyżej jest to obecnie jedyny legalny sposób na pozyskanie leku wytworzonego w aptece (realizacja recepty lekarskiej). Dzięki uprzejmości znanego wszystkim, głównie ze skrzynek pocztowych pacjenta Jana Nowaka przedstawiam obok przepis na wspomnianą maść. Ponieważ 100g maści zawiera 800mg boraksu, przy miejscowym stosowaniu na niedużą powierzchnię skóry przy zachowaniu bezpiecznych dawek osiągnie się zamierzony efekt leczniczy. Tak w ogóle to moim zdaniem większe zagrożenie stanowią dla naszego organizmu wszystkie te cudowne substancje, którymi szpikowana jest żywność w celu poprawy jej trwałości, walorów smakowych i zapachowych, a co najważniejsze z punktu widzenia konsumenta ceny. Na działanie tych substancji jesteśmy narażeni na co dzień, a nie jak to ma miejsce w przypadku omawianych związków boru tylko w trakcie krótkotrwałej kuracji leczniczej. Potwierdzeniem mojej teorii będą doskonale pasujące do tego właśnie akapitu słowa ojca toksykologi Paracelsusa:

łac. "Dosis facit venenum"

"Tylko dawka czyni, że dana substancja nie jest trucizną"



POZOSTAŁE:

Ekscytujący minerał (SELEN)

The ARMY of BROM

"WIELKIE" odkrycie polskich naukowców (ITR)

Purple Haze (JOD)

POTA(to)S(to)POTAS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz