czwartek, 20 marca 2014

BROM

The ARMY of BROM

Tytuł rozdziału jest parafrazą tytułu publikacji autorstwa Geralda Broma, ilustratora specjalizującego się w gatunku fantasy gothic. Właśnie jego praca stanowi ilustrację tego rozdziału i jak zapowiedziałem na końcu rozdziału poświęconego SELENOWI zapowiada całkowicie odmienną stylistykę. Mimo, iż Brom nie stroni w swojej twórczości artystycznej od motywów erotycznych to jednak dominuje nastrój grozy, makabry i różnego rodzaju deformacji. Pewnie znajdą się i tacy u których tego typu motywy są w stanie pobudzić napięcie seksualne, jednak spodziewam się że znaczna większość mężczyzn nawet na widok zgrabnej, w znacznej części roznegliżowanej, zakapturzonej wojowniczki, zważywszy na fakt, iż w zakrwawionych dłoniach dzierży odciętą głowę, raczej nie będzie odczuwać seksualnego podniecenia. I właśnie przy tej okazji chciałem napomknąć o ciekawych właściwościach minerału, którego nazwa jest bliźniaczo podobna do nazwiska naszego artysty samouka, rysownika Geralda.

A o co chodzi z tą armią?

Motyw związany z wojskowością pojawi się w kilku miejscach. Ojciec Geralda Broma był pilotem armii Stanów Zjednoczonych, dlatego młody Brom wraz z rodziną mieszkali w bazach wojskowych zlokalizowanych w różnych zakątkach świata (Japonia, Niemcy, Hawaje). Stąd pewnie pochodzą liczne akcenty militarne w jego twórczości artystycznej i dosyć swobodne podejście do tematu śmierci w wyniku spektakularnego krwawego rytuału. Brom współpracował jako konsultant graficzny przy tworzeniu takich gier jak: Doom, Diablo, czy Heretic, a także produkcji filmowych takich jak np. Van Helsing z 2004 r.

No a jaki związek z wojskiem ma minerał któremu poświęcony jest ten rozdział?

W armii Stanów Zjednoczonych podczas wojny w Zatoce Perskiej żołnierzom podawana była substancja o nazwie bromek pirydostygminy. W indeksach farmakologicznych figuruje ona jako lek przeznaczony do leczenia schorzenia o nazwie miastenia (myasthenia gravis). Substancja ta wywiera bezpośrednie działanie cholinomimetyczne (trudne słowo) na mięśnie szkieletowe. Trudne słowo wymaga doprecyzowania. Zdolność do odwracalnego połączenie z wspomnianymi receptorami połączona z ich równoczesną aktywacją zabezpiecza przed działaniem toksycznych substancji, które wykazują taką samą aktywność z tą tylko różnicą, iż tworzone przez nie połączenia są nieodwracalne. Do takich substancji należą między innymi stosowane na polu walki gazy bojowe, takie jak: Sarin, Soman czy Tabun. Profilaktyczne aplikowanie pirydostygminy miało więc zabezpieczyć żołnierzy przed atakiem z użyciem tych zabójczych dla człowieka substancji.

Pobudzenie receptorów muskarynowych powoduje ponadto zwiększenie siły mięśniowej oraz nasilenie reakcji na powtarzającą się stymulację nerwów. Tak więc podobnie jak w przypadku wspomnianej miastenii stosowanie pirydostygminy w postaci soli bromkowej, o czym nie powinniśmy zapominać z racji tematyki tego rozdziału, w znaczącym stopniu zwiększa siłę i wydolność mięśni co wpływało bardzo korzystnie na wydajność żołnierzy w warunkach bojowych. Problem w tym że jak mawia popularna w środowisku medycznym maksyma każdy lek jest trucizną, a ponieważ dawki były zapewne końskie i stosowane przez długi okres czasu, no i jak już parokrotnie wspominałem lek zawierał w swoim składzie aniony bromkowe, u powracających z pola walki zaobserwowano pewne działania uboczne, które określono mianem syndromu wojny w Zatoce Perskiej. Ten zespół objawów dotyczył różnego rodzaju dysfunkcji psychosomatycznych bez możliwości postawienia jednoznacznej diagnozy. Dotyczyły one zarówno przewodu pokarmowego (ból, mdłości, choroba wrzodowa), sercowo-naczyniowego (nadciśnienie), mięśniowego (zespół napięciowego zapalenia mięśni, zespół chronicznego zmęczenia), jak i mózgu (psychozy).
Na pewno nie za wszystkie te objawy odpowiedzialny był brom, czy też nawet cały związek w postaci bromku pirydostygminy, ale z racji specyficznego mechanizmu działania, za ich znaczną część zapewne tak. To prawdopodobnie jedna z wielu substancji, które były stosowane w celu "podrasowania" wydajności bojowej, a jak to bywa w sytuacjach ściśle związanych z "bezpieczeństwem państwa" większość materiałów jest utajnionych.
No cóż każda profesja niesie za sobą jakieś ryzyko. Chorobą zawodową np. farmaceutów są żylaki, żołnierzy - zaburzenia psychosomatyczne.

Receptory muskarynowe to taki niezwykły twór, który pozwoli nam płynnie przejść do kolejnego zagadnienia związanego z wojskowością. Stanowią one ważny element układu przywspółczulnego, którego głównym mediatorem jest acetylocholina. Właśnie pod jej wpływem struktury te umożliwiają przyłączenie się białka G. Inna doskonale wszystkim znana struktura oznaczona tą samą literą to chyba najpopularniejszy na całym świecie punkt. Jeżeli chodzi o nawiązania do seksuologii to dopiero początek całej rozbudowanej kaskady ściśle związanej z receptorem muskarynowy. Sam termin mnie nasuwa skojarzenie z muskaniem, terminem może niezbyt często stosowanym, jednak w interpretacji mojego starego, dobrego przyjaciela odnoszącym się do ogółu działań związanych z seksualną grą wstępną. Tak więc przystępuję do omówienia wstępnego etapu mojej kaskady skojarzeń.
Jeden z typów receptora muskarynowego, a mianowicie M3 odpowiedzialny jest za zwiększenie wydzielania gruczołów takich jak np. ślinianki. Ślinienie się na widok atrakcyjnych kobiet to nie tylko popularny zwrot frazeologiczny, a potwierdzona naukowo reakcja fizjologiczna powiązana z 15% wzrostem poziomu testosteronu w ślinie. Inna niezwykle istotna, szczególnie dla procesu erekcji reakcja związana z receptorami M3 to wpływ na wzrost uwalniania tlenku azotu. Wszystkie skuteczne leki na potencję bazują właśnie na efekcie związanym z tym mediatorem odpowiedzialnym za wypełnienie ciał jamistych. Kolejny motyw ma związek z substancją od której pochodzi nazwa omawianych receptorów, a mianowicie muskaryną. Jest to trucizna o działaniu parasympatykomimetycznym pochodząca z muchomora czerwonego (Amanita muscaria). Symboliki koloru chyba nie muszę tłumaczyć (po prostu amore). Kolejny muchomor, również doskonale wszystkim znany to Amanita phalloides. Kolorystycznie już co prawda trochę odbiega on od miłosnej konwencji, jednak rodzina Phallaceae pod względem kształtu oraz nomenklatury jest w tej materii nie do przebicia. Phallus Junius (sromotnik) to rodzaj grzybów, których nazwa naukowa nawiązuje do charakterystycznego kształtu owocnika. Termin φαλλός (Phallus) wywodzi się z Greki i określa kluczowy dla większości mężczyzn organu, czyli prącie. Nazwa zwyczajowa sromotnik wywodzi się z języka staropolskiego, w którym tak właśnie określano osobę okrytą hańbą lub siejącą zgorszenie, czyli świetnie pasuje ona do osobników o nazbyt rozwiniętym popędzie seksualnym. Polski termin jednoznacznie kojarzy się z ogólnie przyjętym określeniem zewnętrznej części żeńskiego układu płciowego. Tak jak zapowiadałem muchomor sromotnikowy brutalnie przebił swoją jednoznaczną symboliką subtelną miłosną metaforykę Amanita muscaria. Trujący koktail alkaloidowy (muskaryna, kwas ibotenowy, falloidyna, falloina, fallizyna, fallicydyna, amanityna, amanina, amanullina) miesza się z miłosnymi atrybutami. Jak w życiu nic tak skutecznie nie zatruwa umysłu jak miłość i erotyka.
Tyle nawiązań z zakresu seksuologii, że już chyba najwyższy czas żeby opowiedzieć o tym jakie antidotum na powszechnie panującą "sromotę" stosowano w Wojsku Polskim.

Trochę inne aspekty związane z działaniem soli bomowych znalazły zastosowanie na terytorium naszego państwa, gdzie głównym celem służby wojskowej jest po prostu jej odbycie, a nie osiągnięcia na polu walki. Brom wykazuje ciekawe działanie na układ hormonalny, głównie związany z męskim hormonem płciowym testosteronem. Jak już zapowiedziałem na końcu rozdziału erotycznego poświęconemu "księżycowemu pierwiastkowi" związki bromu tłumią popęd seksualny. Działanie to właśnie związane jest z wspomnianym testosteronem. Stosowano głównie sole sodowe i potasowe, przy czym największą aktywność pod tym względem wykazuje bromek potasu. Bardzo szybko, skutecznie, ale na szczęście odwracalnie blokuje receptory wiążące hormon luteinizujący, który odpowiedzialny jest za produkcję testosteronu. Dlatego też bromki sodu i potasu wykazują silnie negatywny wpływ na popęd płciowy mężczyzn. A wracając do tematyki związanej z wojskowością to właśnie bromek potasu był szeroko stosowanym środkiem, tym razem w Wojsku Polskim, mającym na celu tłumienie napięcia seksualnego u żołnierzy. No ale testosteron to nie tylko wpływ na libido. Poza działaniem anabolicznym, czy związkiem z kształtowaniem zewnętrznych cech męskich wywiera również wpływ na aspekty emocjonalne takie jak: odwaga, zdecydowanie, śmiałość, pewność siebie, czy skłonność do podejmowania ryzyka. Tak więc sporo tych cech w przypadku działań na polu walki raczej jest pożądana, a stosowanie KBr niestety nie da się ograniczyć wyłącznie do stłumienia popędu seksualnego. Testosteron odpowiada również za negatywne zachowania emocjonalne: agresja, gwałtowność, nadpobudliwość, nieprzemyślane podejmowanie ryzyka, które nawet w armii mogą się nie sprawdzić, a co dopiero w zwykłym codziennym życiu, w domu i w pracy. Zacytuję w tym miejscu pacjenta 13 odcinka 8 sezonu doktora Housa pt. "Man of the House", u którego w następstwie urazu jąder wystąpiło zahamowanie produkcji testosteronu:

"Małżeństwo i karierę zbudowałem na byciu kimś innym ... Jestem bez niego (testosteronu) lepszym mężczyzną".

Dosyć odważna opinia jak na faceta "pozbawionego jaj".

Kosmiczne zagrożenie

Przy okazji tematu związanego z cechami wzorowego wojownika i substancjami egzogennymi, które wywierają na nie wpływ podam przykład innego surowca, tym razem pochodzenia roślinnego, który był stosowany przez indiańskich wojowników przed walką. Sproszkowany korzeń maki ze względu na niezwykle bogaty skład aminokwasowo-witaminowo-mineralny (szczegóły TUTAJ) bardzo korzystnie wpływał na wytrzymałość, siłę i odporność, dlatego też obecnie wykorzystywany jest przez NASA jako składnik diety kosmonautów. "Mankamentem", który obecnie zapewnił mace popularność i szerokie zastosowanie jest fakt, iż ze względu na dużą zawartość aminokwasu L-argininy (wspomnianego również w "rozdziale erotycznym") znacznie zwiększa popęd seksualny, dlatego też surowiec ten nigdy nie był podawany indiańskim wojownikom po zwycięskiej bitwie, aby oszczędzić żeńskiej części podbitych plemion ryzyka wykorzystania seksualnego. Jaki wpływ ma maka na załogę statków kosmicznych nie mam pojęcia, istnieje jednak spore ryzyko, że ewentualnie przypadkowo napotkane obce cywilizacje mogą zostać powitane w sposób, którego w Ziemskich realiach raczej nie wypada stosować na pierwszej randce. W trosce o bezpieczeństwo planety ZIEMIA wnioskuję o rozważenie włączenia do diety kosmonautów suplementacji bromku potasu. No chyba, że napotkane kosmitki będą wyglądać jak ta przedstawiona na ilustracji obok autorstwa Broma, wtedy z pewnością Ziemia będzie bezpieczna nawet bez zastosowania bromku potasu.

Receptura apteczna

Także pozostałe bromki, podobnie jak bromek potasu wywierają podobny wpływ na organizm człowieka. W medycynie co prawda sporadycznie, ale nadal pojawiają się recepty na leki recepturowe zawierające w swoim składzie bromek potasu lub sodu. Bromki wykazują lekkie działanie uspokajające, które wynika z zastępowania jonów chlorkowych przez jony bromkowe w neuronach. Następuje hiperpolaryzacja błony komórek nerwowych, a w efekcie prowadzi to do zahamowania niektórych czynności ośrodkowego układu nerwowego. Obok skład mieszanki recepturowej, ponownie udostępniony dzięki uprzejmości znanego Wam już z rozdziału o borze (proszę nie mylić zastosowanego zwrotu z zawołaniem w wołaczu: "O Boże!") pacjenta z odparzeniami. Biedny schorowany człowiek, a pomaga mi jak może. Kompozycyjnie w tym miejscu bardzo by się ładnie wpasowało powtórzenie wołaczowego zawołania, jednak ponieważ nie należy nadużywać imienia Pana Boga na daremno, przypomnę o borze (nie czytałeś jeszcze - przeczytaj!).

Czy powodem tego, iż recepty lekarskie na mikstury zawierające w swoim składzie sole bromu pojawiają się coraz rzadziej, jest fakt, iż brom charakteryzuje się dosyć dużą toksycznością?

TOKSYCZNOŚĆ BROMU

Słowo brómos pochodzące z języka greckiego, oznacza "mocno pachnący" lub po prostu "smród". Tak więc już sama nazwa w przeciwieństwie do nastrojowego, romantyczno-erotycznego klimatu selene również budzi całkowicie odmienne emocje, które doskonale korespondują z działaniem wygaszającym libido bromków i przerażającą twórczością Geralda Broma. Tak jak to sugeruje nazwa brom to brunatnoczerwona ciecz o ostrym, bardzo nieprzyjemnym zapachu. W dużych ilościach czysty brom jest silnie toksyczny. Jego izotop brom-82 wykazuje średnią radiotoksyczność. Stanowi zagrożenie dla całego organizmu, nie wykazuje zwiększonego powinowactwa do któregoś konkretnego organu, brak więc narządu krytycznego.
Trochę postraszyłem tą toksycznością, ale przy zachowaniu bezpiecznych dawek jony bromkowe, które mają zastosowanie farmakologiczne nie są szkodliwe. Warunkiem jest zachowanie odpowiedniego stężenia, które nie przekracza tego obecnego w wodzie morskiej (65 ppm). W przyrodzie bromki występują właśnie w wodzie morskiej oraz jako zanieczyszczenie piasku morskiego i pokładów soli kamiennej, które to również stanowią pozostałości po wodzie morskiej, która to niegdyś zalewała tereny obecnych kopalni. We wszystkich tych przypadkach bromki występują w formie soli sodowej.

Trochę więcej na temat morza, nebulizacji i soli znajdziecie w rozdziale poświęconym jodowi . W tym miejscu przy okazji informacji dotyczącej rozsądku w doborze dawek zwrócę uwagę na pewne zagrożenie, które związane jest z stosowaniem leków wziewnych (nebulizatorów). Bardzo powszechne jest obecnie stosowanie leków zawierających w swoim składzie substancję o nazwie ipratropium, która podobnie jak wspomniany powyżej lek stosowany w leczeniu miastenii również występuje w postaci soli bromkowej. Bromek ipratropium podobnie jak pirydoksyna działa za pośrednictwem tych samych receptorów muskarynowych, tylko że on ma akurat za zadanie blokować je prowadząc w konsekwencji do rozkurczu mięśniówki w obrębie dróg oddechowych (logiczne prawda? pobudzenie generowało skurcz miocytów, blokowanie rozluźnia je). Przy sporadycznym stosowaniu nie ma powodu do obaw, działanie w zamyśle ma ograniczać się do mięśniówki w obrębie układu oddechowego, jednak problem w tym, że leki te są również przepisywane małym dzieciom, których organizmy cały czas się rozwijają i są bardziej wrażliwe na ewentualne efekty uboczne (Więcej w artykule o jodzie), a fakt, że coraz częściej tego typu kuracje stosowane są przewlekle, a dawki znacznie zawyżane, nawet przez samych pacjentów, zaczyna budzić poważne obawy. Tak więc przestrzegam przed pozbawionym zdrowego rozsądku stosowaniem leków i przypominam o opisanym wyżej syndromie wojny w Zatoce Perskiej.

Sole lecznicze

Pojawił się temat wody morskiej, zawartych w niej soli i pokładów soli kamiennej, dlatego też warto by w tym miejscu wspomnieć o zastosowaniu soli leczniczych, w których jak wspomniałem powyżej występuje również brom w postaci bromku sodu. Zastosowanie lecznicze to przede wszystkim różnego rodzaju dolegliwości skórne takie jak np. łuszczyca, czy wyprysk (kąpiele lecznicze), choroby reumatyczne, stany zapalne i nerwobóle (korzystny wpływ na przewodnictwo nerwowe), choroby naczyniowe z zaburzeniem krążenia obwodowego, a także schorzenia układu oddechowego i zatok, w których to roztwory soli stosuje się w formie inhalacji. W aptekach dostępne są sole jodowo-bromowe, które nadal cieszą się dużą popularnością wśród pacjentów np. Bocheńska, czy Iwonicka. Zabytkowe kopalnie soli (Wieliczka, Bochnia) promują swoje walory uzdrowiskowe bazując właśnie na dobroczynnym wpływie solnych pokładów na funkcjonowanie górnych dróg oddechowych. Polecam sprawdzić, czy to faktycznie działa, a jeżeli nie to samo zwiedzanie jest bardzo ciekawym doświadczeniem, a klimatyczne, ciemne, wąskie korytarzyki świetnie pasują do stylistyki prac Broma. Uważajcie więc na czające się w zakamarkach zdeformowane kreatury.

Temat morza, składników wody morskiej, soli leczniczych, a także soli kuchennej pozwala mi zapowiedzieć kolejny rozdział pod zagadkowym tytułem "Purple Haze", którego bohaterem będzie JOD. Porzucimy na moment fascynujący świat gothic fantasy wykreowany przez Geralda Broma i przeniesiemy się do pięknego podmorskiego świata halucynacji.



POZOSTAŁE:

Na tropie BORU

Ekscytujący minerał (SELEN)

"WIELKIE" odkrycie polskich naukowców (ITR)

Purple Haze (JOD)

POTA(to)S(to)POTAS

czwartek, 6 marca 2014

SELEN

Ekscytujący minerał

W poszukiwaniu grafiki do rozdziału poświęconego selenowi, pojawił się spory problem zważywszy na fakt, iż jeden z włoskich magazynów erotycznych wydawany jest właśnie pod nazwą "SELEN", dlatego naprawdę jest w czym wybierać. W sieci mnóstwo naprawdę "wyjątkowych" fotografii. Zdecydowałem się na okładkę numeru 32, a to dlatego, że selen czerwony (kolor doskonale korespondujący z wątkiem erotycznym) tzw. odmiana beta gwałtownie reaguje z wodą, a zdjęcie z tego właśnie numeru zawiera w sobie wszystko - selen, subtelną erotykę oraz wodę. Tak więc jedyne co nam pozostało to wyczekiwać gwałtownej reakcji. Wśród tylu "wyjątkowości" postaram się jednak wyłowić jeszcze kilka innego typu niezwykłych właściwości tego księżycowego pierwiastka.

łac. SELENE = KSIĘŻYC

Selene w mitologii greckiej była boginią Księżyca. A kontynuując motyw erotyczny zapoczątkowany we wstępie, jej życie seksualne nie było monotonne. Była kochanką bogów: Zeusa, Pana, a także królewicza elijskiego Endymiona. No ale tak jakby znowu uciekliśmy od naszego cudownego minerału i jego farmakologicznych zastosowań w kierunku innych ekscytujących dziedzin, jakimi są seksuologia oraz mitologia.

Selenit to minerał, którego połysk daje poświatę przypominającą światło księżycowe, ale wbrew przypuszczeniom, nawet moim własnym, nie jest on zbudowany z atomów selenu, a siarki (precyzyjnie CaSO4·2H2O). Wierzę, że w siarce też drzemie ogromny potencjał, który uda mi się odkryć. No ale wracając do selenu, od którego cały czas coś mnie odrywa to jego pozyskiwanie w znacznym stopniu powiązane jest z wspomnianą nie bez powodu siarką. Przemysłowo otrzymuje się go poprzez rafinację rud miedzi oraz właśnie siarki. Pozyskany tlenek selenu (SeO2) rozpuszcza się w kwasie azotowym, a przez otrzymany roztwór przepuszcza się dwutlenek siarki (SO2). Wolny selen wytrąca się jako czerwony osad, czyli właśnie ta wspomniana w kipiącym erotyką wstępie odmiana alotropowa beta.

Faza plateau

"Charakteryzuje ją wzrost ciśnienia i przyśpieszone bicie serca oraz zwiększone napięcie mięśni..."

Tak więc pozostając nadal w tej samej stylistyce, selen wykazuje wpływ na wszystkie zawarte w definicji fazy plateau reakcje. Zarówno wywiera wpływ na prawidłową pracę układu sercowo-naczyniowego, jak i mięśni, do których to docelowo trafia znaczna część aminokwasu charakteryzująca się dużą zawartością selenu, a mianowicie L-selenometionina, która stanowi organiczne źródło zaopatrzenia w selen pochodzące z pokarmów zwierzęcych. No ale to nie jedyne możliwości selenu, tak więc żeby jakoś spójnie i precyzyjnie przedstawić pozostałe właściwości naszego minerału musimy chyba na moment porzucić ekscytujące motywy erotyczne.

SERCE i KRĄŻENIE

Porzucamy erotykę, ale pozostajemy w tematyce narządów wspomnianych w przytoczonym fragmencie definicji seksualnej fazy plateau.
Potwierdzona została zależność pomiędzy niskim poziomem selenu, a zwiększoną zapadalnością pacjentów na choroby układu sercowo-naczyniowego. Drążąc temat wykryto, iż selen wywiera istotny wpływ na procesy związane z powstawaniem złogów cholesterolowych w naczyniach, proporcjami pomiędzy frakcjami złego (LDL) i dobrego (HDL) cholesterolu, lepkością krwi oraz uszkodzenia naczyń krwionośnych. Erotyki nie porzucamy jednak na zbyt długi okres czasu, bo gdy się zastanowimy to znaczna część problemów seksualnych ma związek z zaburzeniami w obrębie naczyń krwionośnych. Trudno o prawidłowe pobudzenie w obrębie kluczowych sfer erogennych w przypadku gdy pojawiająca się m.in. w metaforach doktora Housa hydraulika nie funkcjonuje sprawnie. Większość leków stosowanych w przypadku zaburzeń wzwodu, czy tych na receptę zawierających w swoim składzie sildenafil, czy preparatów OTC z L-argininą działa na zasadzie efektu naczyniowego, czyli stymulowanego uwalnianym tlenkiem azotu poszerzeniu naczyń krwionośnych. No ale jeżeli naczynia są niedrożne lub uszkodzone, przepływająca przez nie krew ma podwyższoną gęstość, to efekt działania takich leków może okazać się niezbyt satysfakcjonujący. Za uszkodzenie naczyń oraz innych struktur komórkowych w obrębie organizmu odpowiedzialne są przede wszystkim tzw. wolne rodniki. Ponieważ selen wchodzi w skład peroksydazy glutationowej ma on istotny wpływ na ich eliminację, a ponadto na sprawne funkcjonowanie układu odpornościowego.

ODPORNOŚĆ

Znaczącą rolę odgrywa selen w przebiegu reakcji obronnych organizmu. Już przy okazji wpisu dotyczącego boru obiecałem, że przedstawię tajemnicze połączenie pewnego minerału i pewnej witaminy, które charakteryzuje bardzo silna aktywność przeciwzapalna. Tak więc jak obiecałem, tak też czynię w tym rozdziale, gdyż tym pewnym minerałem jest właśnie selen, a pewną witaminą witamina E. Pacjentom, którym polecam to połączenie udało się albo odstawić silne leki przeciwzapalne, albo w znacznym stopniu ograniczyć ich dawki, co ma istotne znaczenie zwłaszcza w przypadku długotrwałych nawracających stanów zapalnych. Niektórzy z nich mieli nawet potwierdzenie w postaci wyników badania CRP (białko CRP - ang. C Reactive Protein produkowane jest przez wątrobę jako odpowiedź układu immunologicznego na infekcję), gdzie zauważyli iż na obniżenie wartości z pewnością wpływ miał właśnie zastosowany selen z witaminą E. Obydwie te substancje zastosowane razem odpowiadają za prawidłowy przebieg odpowiedzi immunologicznej, zarówna na poziomie komórkowym, jak i tzw. humoralnym. Warto myślę w tym miejscu zważywszy na charakter moich opracowań zasygnalizować, iż immunologiczna odpowiedź typu humoralnego nie ma związku z moim poczuciem humoru, a miejscem występowania czynników tej reakcji odpornościowej, którym jest płyn bezkomórkowy np. osocze krwi, czy płyn tkankowy, określane łacińskim terminem humor. Tak więc pobudzona zostaje linia obrony organizmu w postaci makrofagów, immmunoglobulin oraz tzw. komórek killerów (zabójców). Sprawny układ odpornościowy to skuteczne zwalczanie infekcji, stąd pozytywne efekty uzyskuje się stosując preparaty selenu w leczeniu infekcji wirusowych, głównie opryszczki i półpaśca. Ponieważ selen jest ważnym składnikiem wspomnianej już peroksydazy glutationowej, enzymu odgrywającego kluczową rolę w procesie usuwania wolnych rodników, chroni w ten sposób komórki przed uszkodzeniem. Stąd istotna rola tego minerału w takich schorzeniach wywoływanych przez wolne rodniki jak stany zapalne (szczególnie w obrębie stawów), wspomniane uszkodzenia naczyń krwionośnych (miażdżyca), zaćma, przedwczesne starzenie się, czy nawet nowotwory.

NOWOTWORY

Aktywność przeciwnowotworowa wynika głównie z eliminacji z ustroju substancji o działaniu kancerogennym. Są nimi zarówno wspomniane wyżej wolne rodniki, nadtlenki lipidowe, jak również trucizny, takie jak pestycydy, czy metale ciężkie. Kancerogeny uszkadzają białka komórkowe, niszczą materiał genetyczny i wywołują mutacje DNA. Poza stymulacją układu odpornościowego, pobudzeniem grasicy do produkcji białych krwinek i niszczeniem patologicznych komórek rakowych, selen dodatkowo pomaga w unieszkodliwianiu czynników rakotwórczych.

DETOKSYKACJA

O niszczeniu wolnych rodników i nadtlenków lipidowych, poprzez aktywację glutationu już wspominałem, ale równie istotne dla profilaktyki przeciwnowotworowej jest eliminowanie np. metali ciężkich, obecnych zarówno w dymie papierosowym, jak "produktach przemiany materii postępującej industrializacji". Takie pierwiastki jak kadm, ołów, rtęć i glin wykazują duży stopień toksyczności względem organizmów żywych. I właśnie przy skażeniu tymi metalami ciężkimi z pomocą przychodzi selen. Hamuje on przyswajanie kadmu (np. z dymu tytoniowego i zanieczyszczonego powietrza) i zwiększa jego wydalanie. Wiąże także zarówno organiczne, jak i nie organiczne związki rtęci. Blokuje także toksyczną aktywność ołowiu i glinu. Przeprowadzone badania potwierdziły, że zachorowalność i śmiertelność spowodowana wystąpieniem chorób nowotworowych jest większa na obszarach ubogich w selen oraz tam gdzie dieta charakteryzuje się niską zawartością tego pierwiastka.

Może w tym podrozdziale motyw dotyczący erotyki nie jest na miejscu i całkiem możliwe, że ten fragment zniknie, ale działam tak trochę na zasadzie przypadkowych skojarzeń, a w tej chwili przypomniał mi się fragment filmu "Podziemny Krąg", gdzie na jednym ze spotkań grup wsparcia chorych onkologicznie, wyniszczona chemioterapią dziewczyna desperacko i bezskutecznie poszukuje partnera seksualnego oferując zaopatrzenie w niezbędne środki farmakologiczne zawierające nitraty, których mechanizm działania opiera się na tej samej zasadzie co specyfików wspomnianych przy okazji układu naczyniowego i jego udziału w erekcji. Nawet się nie spodziewałem, że przy okazji choroby nowotworowej wplotę motyw związany z erotyką. W każdym razie na pewno nie jest on w tonie humorystycznym, a scena zapada w pamięć ze względu na niesamowity tragizm przedstawionej sytuacji.
Teraz w opozycji do choroby, która niestety nieodłącznie kojarzy się ze śmiercią coś na temat ŻYCIA.

fr. "Il Etait Une Fois... La Vie"

Znowu filmowe skojarzenie, ale dla kontrastu do wcześniejszego, znacznie bardziej kolorowe i radosne. "Było sobie życie" to jedna z moich ulubionych serii kreskówek edukacyjnych. Nawiązałem do niej dlatego, że pozwoli mi ona w sposób aseksualny przejść do zagadnienia, które chyba najbardziej pasuje do erotycznej konwencji. Ot, taka moja przewrotność - szukanie erotyki, tam gdzie wydawałoby się, że jej nie ma (np. wśród składników mineralnych) i vice versa.

PŁODNOŚĆ

Selen jest ważnym składnikiem wpływającym na płodność mężczyzn. Ma to głównie związek z omawianą powyżej aktywnością detoksykacyjną. Eliminacja składników szkodliwych stwarza prawidłowe warunki do funkcjonowania i rozwoju komórek. Niezwykle ważne jest to np. dla komórek nasienia. Tak więc selen chroni plemniki i pomaga utrzymać ich dużą liczebność w nasieniu oraz prawidłową strukturę. Ma to wpływ na proces zapłodnienia oraz stworzenie odpowiednich warunków do rozwoju nowego organizmu.

CIĄŻA

Selen jest niezbędny również w okresie ciąży. Ma wpływ na prawidłowy wzrost i rozwój płodu. W czasie ciąży wzrasta zapotrzebowanie na selen, a jego stężenie we krwi często jest niższe w tym okresie. Selen to ważny element składowy witaminowych zestawów prenatalnych, co potwierdza znaczenie tego pierwiastka. Poziom selenu jest często bardzo niski u noworodków o małej wadze ciała. Przeprowadzane badania wykazały, że niski poziom selenu u noworodków bardzo często towarzyszył tzw. zespołowi nagłej śmierci niemowląt. Miało być o życiu, a ja jak zwykle musiałem zepsuć klimat jakimś drastycznym motywem. Ale myślę, że już nacieszyliśmy się sielankowym, tchnącym optymizmem i zupełnie aseksualnym nastrojem spokoju i nadziei, może wyszukam coś co znowu pobudzi nasz układ sympatyczny.

Czy selen jest całkowicie bezpieczny?

TOKSYCZNOŚĆ

Selen jak już wspomniałem świetnie sprawdza się jako remedium na zatrucia metalami ciężkimi, jednak on sam też może stanowić zagrożenie dla organizmów żywych. Problem z doborem odpowiednich dawek wynika z faktu, iż w przypadku selenu istnieje niewielka różnica pomiędzy ilością zalecaną, a dawką toksyczną. Stąd też zarówno niedobory selenu jak i jego nadmiar mogą być niebezpieczne dla organizmu człowieka. Już pochodzące z XIII w. zapiski dotyczące górzystych terenów na obszarze Chin, charakteryzujących się dużą zawartości selenu w glebie donosiły, iż u zwierząt żywiących się tamtejszą roślinnością obserwowano odpadanie kopyt. Innym objawem nadmiernej podaży selenu było występowanie dystrofii mięśniowej. Tak więc jak wspominałem suplementacja jest istotna dla prawidłowego funkcjonowania miocytów, jednak nadmiar może być dla nich bardzo niebezpieczny. Inne niebezpieczeństwo związane jest z wielokrotnie przywoływaną aktywnością antyoksydacyjną. Likwidacja wolnych rodników zazwyczaj jest zjawiskiem pożądanym, ale czasem zdarzają się wyjątki. I tak jest właśnie w przypadku istotnego dla prawidłowej funkcji naczyń krwionośnych oraz narządów płciowych tlenku azotu (NO). NO to także wolny rodnik, tak więc po uruchomieniu za pośrednictwem m.in. selenu mechanizmów antyoksydacyjnych również i on ulega zniszczeniu, co w konsekwencji może doprowadzić do powikłań sercowo-naczyniowych. Tak więc fobia wolnorodnikowa i euforyczny zachwyt cudownymi wymiataczami wolnych rodników mogą okazać się znacznie przesadzone. We wszystkim zależy zachować umiar i zdrowy rozsądek.

Homeopatyczne zakończenie (tzn. krótkie)

Homeopatia (z gr. homoios = podobny i pathos = cierpienie) – forma medycyny niekonwencjonalnej opierająca się na metodzie stosowania wysoce rozcieńczonych substancji, które mają leczyć choroby o symptomach podobnych do tych powstałych w wyniku spożycia tychże substancji w większych dawkach.

Zakończę w podobnym tonie jak wpis dotyczący boru i przedstawię anegdotę, którą przeczytałem na jednym z portali poświęconych homeopatii.
Pacjent zażył całą fiolkę arszeniku homeopatycznego, aby dowieść, że homeopatia nie działa, bo nie wystąpiły u niego objawy zatrucia arszenikiem. Nie rozwijam, gdyż wystarczy tak na prawdę jedynie poznać zasadę działania homeopatii, która zawiera się w przedstawionej powyżej jednozdaniowej definicji, aby zrozumieć całą istotę jej działania. Oczywiście szczegółowy mechanizm już nie jest taki prosty, ale sama zasada tak. Ograniczę się więc do jednozdaniowej konkluzji: dawka ma ogromne znaczenie, nawet jeżeli jest naprawdę bardzo malutka.
O arsenie może też coś napiszę - w końcu arszenik dalej wykorzystywany jest terapii, a sam termin znany jest wszystkim doskonale, no ale wcześniej może coś w opozycji do klimatu, który towarzyszył selenowi. Selen ekscytował, a teraz może coś co wygasi rozpalone emocje?


"BROM" - już niebawem.

Serdecznie zapraszam.

POZOSTAŁE:

Na tropie BORU

The ARMY of BROM

"WIELKIE" odkrycie polskich naukowców (ITR)

Purple Haze (JOD)

POTA(to)S(to)POTAS